M

piątek, 6 listopada 2015

Licytacje


Długo mnie tutaj nie było, dlaczego? … nie wiem.
Dużo obowiązków i własnych spraw, parę razy myślałam żeby zupełnie zostawić tę stronę. Mam jednak potrzebę pisania, aczkolwiek notowanie czegokolwiek w kalendarzu/dzienniku/pamiętniku niestety nie zdaje egzaminu… Wolę stukać w klawiaturę tym bardziej jak większość z was więcej czasu spędzam przed komputerem, a stworzenie nowego „ dokumentu” zajmuje minutę. Smutne, ale jakie prawdziwe.

Sumując wszystko to co weszło i już dawno zdążyło wylecieć mi z głowy, nie będę marnować tego adresu. Postaram się tu coś zrobić, dla siebie. Ciekawa jestem jak to będzie wejść tu za 10 lat i zobaczyć jak  bardzo nie umiałam pisać po Polsku…. Albo jak bardzo się opuściłam;)

Przechodząc do tego co chciałabym dzisiaj poruszyć i nie, nie będzie to hejt ale moje zwykłe zastanowienie się nad tematem.
A mianowicie , w ostatnim czasie zauważyłam (nie wiem czy istniało to wcześniej czy teraz stałam się „czuła „ na takie zachowania), że większość – nie wszyscy- ale zdecydowana większość otaczających mnie osób – praca, szkoła, znajomi- maja tendencje żeby się „licytować”. Jeśli licytowanie się kto ma lepiej , ciekawiej , lub co robił ostatnio „mega zajebistego” jeszcze miałoby jakiś sens – zawsze to motywacja , przynajmniej dla niektórych – to niestety daleko im do tego. Często słyszę „przekrzykiwania” kto ma gorzej w życiu, bo ten za dużo pracuje, za mało śpi , ma rodzinę na utrzymaniu , a Ty drogi czytelniku i tak za mało o życiu wiesz i Twoje problemy są mniejsze niż to ziarenko piasku na tym wielkim łez padole jakim jest nasz piękny kraj.
Nie powiem, że nie jest to irytujące jak ktoś wiedząc że jesteś studentem/studentką (tylko z takiej perspektywy mogę się wypowiadać :P) od razu wrzuca Cie do szuflady pełnej stereotypów :
-śpisz mało bo przecież ciągle imprezujesz a jak robisz sobie „drzemeczkę” to pomiędzy jedna a drugą imprezą
-to całe spanie to tak naprawdę pic na wodę bo jesteś mody wiec co Ty marudzisz że się nie wyspałeś
-jeśli pracujesz/dorabiasz sobie to pewnie na alkohol , może ciuchy albo ewentualnie na alkohol
- interesują Cię tylko gadżety, blogi a na pewno nie uczelnia, wykształcenie, rodzina itp., o co wszyscy tak walczą i ciężko pracują – Ty nie musisz, jesteś młody.
A tak naprawdę to wszystko masz od rodziców i ciągle siedzisz z głową w chmurach i otaczający Cię świat w przysłowiowej d*%^&.
 Nie twierdze ze takie stereotypy nie istnieją, ale to zwyczajnie niegrzeczne wszystkich tak do jednego „wora” lądować J

Wielu takich sytuacji doświadczyłam w ostatnim czasie i powiem Wam że o ile na początku (od momentu kiedy zaczęłam to zauważać ) bardzo mnie to irytowało, to na szczęście po prostu przestałam się w końcu tym przejmować. Tak naprawdę, nie wolno dać się wciągnąć w te bezsensowne rozmowy , po pierwsze nic nam to nie da bo nawet jeśli komuś coś wytłumaczymy, a nawet jeśli to zwyczajna syzyfowa praca.
Czy nie jest lepiej zarażać znajomych pozytywną energią? Mówić co ciekawego robimy  - może to kogoś zmotywuje?
Zastanawiam się czy to jest taka mentalność ludzi, czy po prosto idzie to trochę lawinowo. Jeśli jedna osoba drugie opowiada jak to mu ciężko , i walczy jak ten bohater na wojnie z życiem to automatycznie „robi kwas” wśród znajomych. To jest chyba zaraźliwe.
Łatwiej jest narzekać niż , wstać i zacząć robić coś pozytywnego. Jak wiadomo każda dobra rzecz zaczyna się najpierw od pozytywnej myśli – na którą trzeba się wysilić, a później jest już z górki. Bo  - i tu będzie największy banał świata- pozytywni ludzie przyciągają pozytywnych ludzi, i wiem wiem łatwo się mówi . To jest tak, jak powiesz komuś kto jest smutny „ej nie smuć się” i co… przecież on nie wstanie i nie powie ok. już mi lepiej :) Trzeba do tego niestety dojść samemu, wiem po sobie , że jak już coś ruszy się w stronę światła – nie takiego jak myślicie- to później może być jedynie lepiej.

Wyszedł mi narzekająco i banalnie motywujący post ,ale cóż chce pisać o sprawach które w jakiś sposób zauważam i  siedzą mi w głowie , a jeśli ktoś ma podobne odczucia to naprawdę będzie mi bardzo miło jeśli się tym podzieli.

Na poprawę humoru kilka zdjęć z ostatniego czasu , akurat złapałam całkiem niezłą pogode :)

Taki mi przypozował


Artyzm level telefon







sobota, 20 czerwca 2015

SESJA IS COMING

Tak właśnie.... sesja - to jest 5 najstraszniejszych liter które może usłyszeć student 2 razy do roku. Praktycznie dla każdego oznacza to przesiadywanie po nocach i wkuwanie setek stron książek czy też rozwiązywanie tysięcy zadań (oczywiście są też projekty itp. itd...).
 Nie każdy ma oczywiście takie problemy - są geniusze- wiadomo, czy tez ludzie studiujący nicnierobienie stosowane ;) .
Niektórym sesja już się skończyła (każda uczelnia ma inne terminy), natomiast ja właśnie ją zaczęłam i planowo zakończę 8 lipca (mam cichutką nadzieję ze uda się wcześniej).
Tak, więc zamiast się uczyć siedzę sobie z kawusią i smaruję post , bo to o czym chce powiedzieć to 2 najdziwniejsze rzeczy (nie dla wszystkich) które mają pomóc w nauce -  z jakimi się spotkałam.

Kto lubi uczyć się w ciszy? Może jednak delikatny szum jest wskazany? Wiele internetowych stron poleca słuchanie muzyki - w moim przypadku to się zupełnie nie sprawdza, bo zamiast się skupić o 5 minutach śpiewam podgłoszona na full volume tak, że sąsiedzi chyba tylko przeklinają na mnie w myślach :)
 Wielu moich znajomych lubi uczyć się w kawiarniach czy też na uczelni, lub na dworze (w Krakowie mówi się "na polu" :P). I tu zaczyna się o co znalazłam ! 2 strony internetowe mające za pomocą dźwięku wpsomagać naszą pracę.

Jedna z nich - którą sama czasami sobie włączam to Coffitivity która znajdziecie poniżej:

Ma ona za zadanie sprawić byśmy czuli się jak w kawiarni, czy też w uczelnianym barze. Jest kilka opcji do wyboru, a dla bardziej wymagających są też dźwięki dostępne w wersji premium :P

I druga gdzie znajdziemy między innymi odgłosy deszczu, ptaków czy wiejącego wiatru, a także możemy tworzyć sobie dowolne kombinacje. Mamy tu wszystko co czasami ciężko spotkać w centrum miasta - link poniżej:

Sama czasami korzystam z odgłosów kawiarni :P lub też włączam sobie telewizor podczas nauki.

Ciekawa jestem, co wy sądzicie o takich "dziwactwach" ?

Na koniec kilka pięknych rzeczy - nie wiem jak Was ale mnie piękne fotografie, ubrania, wnętrza tylko motywują do działania - tu znalezione na "We Heart It" czyli aplikacji którą po prostu uwielbiam !










sobota, 13 czerwca 2015

CHEAP NORWAY

Witam!

Chwile mnie tu nie było.
Dziś mam relację ze spontanicznego,wypadu do Norwegii.
Przed urodzinami zostałam poinformowana przez koleżankę że jako prezent urodzinowy dostałam 2 bilety(wylot i powrót) do Norwegii w sumie to na jeden pełny dzień tam :)
Wylot 10 czerwca i powrót 11 z samego rana  - czyli wiedziałam ze czeka mnie nocowanie na lotnisku. Wylot był z Poznania do portu lotniczego Oslo Rygge , a wracałyśmy do Warszawy. Środek transportu - pociąg , samolot (Ryanair) i Polski Bus.

Wyjechałysmy z Krakowa w poniedziałek wieczorem do Poznania - nigdy wcześniej nie jechałam kuszetką i chyba nigdy więcej tego nie zrobię , szczerze polecam dopłacić i jechać wagonem sypialnym albo jakimś innych środkiem transportu. Nie wiem jak inni dla mnie nie było komfortowo, no ale nie to jest najwazniejsze. Po dotarciu do Poznania dojechałyśmy z galerii na lotnisko i wyleciałyśmy do Rygge. Lot to jakieś 1,5 h .
Po przylocie pojechałyśmy do miejsca docelowego , czyli do małego malowniczego miasteczka portowego - Moss.
Można tam dojechać pociągiem(dosłownie 1 stacja) na który zawiezie nas bezpłatny autobus z lotniska.

Miasteczko jest po prostu urocze, całe przeszłyśmy chyba w niecałe 2 h:) piękne widoki, mili ludzie i co nas zdziwiło - Polacy :) Zawsze myślałam że jak już emigrujemy to do wielkich miast, a tu takie zaskoczenie.

W miasteczku byłyśmy do wieczora i wróciłyśmy na lotnisko gdzie przyszło nam spędzić noc  - czego bałam się najbardziej. Okazało się ze na lotnisku spało naprawdę dużo osób wiec nasz pomysł ze spaniem tam nie był tak "dziwaczny" jak myślałam.
Przy planowaniu takiego spania polecam być na miejscu wczesniej  żeby złapać jeszcze jakieś miejsca "do lezania" na krzesłach . Na małych lotniskach nie ma niestety strefy z wygodnymi fotelami. W innym przypadku zostaje nam podłoga - zawsze warto mieć koc lub jakiś mały śpiworek.
Mimo ze udało mi się zdobyc krzesełka to z obserwacji wnioskuję że najlepsze miejsce mieli ci pod ruchomymi schodami :)

Rano miałyśmy powrót do Warszawy i z niej powrót do Krakowa. Z Modlina do Warszawy dojechałyśmy pociągniem na który zawiózł nas autobus z lotniska .
W Polsce miałyśmy jeszcze troszkę czasu żeby zjeść "śniadanio-obiad" i przejść się po mieście w drodze  na dworzec autobusowy.

Koszt całego wyjazdu (bilety) zamknął się w kwocie 149zł:
-pociąg do Poznania 55zł
-bilety lotnicze 38zł czyli w jedna stronę 19 zł
-bilety na pociąg Rygge - Moss i powrotny 76 NOK czyli jakieś 40 zł w obie storny
-bilet z Modlina do Warszawy 17 zł
-bilet na Polskiego Busa 1 zł :)

W poznaniu skorzystałyśmy jeszcze z autobusu a w Warszawie z metra.

Oczywiście trzeba doliczyć pieniądze na jedzenie ale to już każdy według uznania. Pamiętajcie jednak że w Norwegii jest troszkę drożej niż u nas :)

A teraz krótka relacja z wyjazdu :

Najpotrzebniejsze rzeczy które zapakowałam do kosmetyczki:









 
 chusteczki do demakijażu - Venus
dezodorant w chusteczkach - Cleanic
tusz do rzęs - L'oreal
poder - synergen
krem CC - eveline
suchy szampon - Batiste
korektor pod oczy - Lovely
krem do rąk - Avon
żel do mycia rąk

Wyjazd z Krakowa przed 23:00

Podróż w czasie tylko w Poznaniu :)















Zapas energii :)

Where is Wally ?

Pora wracać :<






niedziela, 17 maja 2015

niebalany banał

Weekend się zakończył i niestety od jutra, w sumie od dzisiaj trzeba wrócić do rzeczywistości (niekoniecznie smutnej ale zapracowanej). Nie wiem jak dla was, ale dla mnie w dni wole od uczelni/pracy staram się być off i po prostu robić rzeczy na które nie mam normalnie czasu. Czasami może to być "dzień tylko dla siebie" i nie chodzi mi o robienie sobie "SPA" i miliona maseczek, ale wyciszenie i przemyślenie tego na co codziennie nie zwracamy uwagi.
Uczelnia, praca , szkoła - wszystko to zajmuje czas i nie ma chwili na rozejrzenie się wokół siebie. Może to brzmi banalnie , ale właśnie tak jest. Kiedy ostatni raz ucieszyłeś się że choćby jest ładna pogoda i możesz i iść na "głupi" spacer np. z mamą której nie widziałeś od jakiegoś czasu? .No właśnie, ciągle za czymś biegamy , chcemy mieć , nowe, ładniejsze, lepsze , a jak już jest to chce się więcej  tak to koło się zamyka.
Czasami chyba jednak warto zostawić to wszystko, odwiedzić rodzinny dom i posiedzieć na leżaczku przed domem i nacieszyć się tym, bo wato czasami zwolnić. Tym bardziej , jak pogoda dopisuje, jak znajomi odpisują, jak masz humor i chęć .

Weekend mimo ze trochę wyjazdowy bardo się udał a oto dowody. Pozdrawiam ! :)

 Tak się budzę w domu :D

 Przystojniak




czwartek, 14 maja 2015

W czwartek kolejny początek

Nawet nie wiecie który to już z kolei "pierwszy wpis na blogu".  Ciągle coś jest nie tak, a to post nie taki, kolejne leżą gdzieś ' w szufladzie " bo się nie nadają, ktoś się przecież może śmiać i "Co ludzie powiedzą!?". Tak cały czas. Mam nadzieje ze to będzie ten ostatni pierwszy post a później będą pojawiać się już tylko kolejne.
O czym chciałabym/chcę pisać  - o tym co lubię , kocham, co mnie inspiruje także nie ma co spodziewać się modowych wypocin na temat :) (może kiedyś coś ale na pewno nie teraz). Prędzej odnajdą się tu w przyszłości pasjonaci sportów a jeśli lubicie konie to też pewnie ich nie zabraknie, ale nie ma co spodziewać się "eksperckich porad" bo nie o to chodzi żeby mówić komuś jak żyć. 
Milion rzeczy w głowie, milion rzeczy tutaj  - obserwacje, relacje, przemyślenia i pomysły no i moze czasem jakieś 'babskie co nieco " :)

A na do widzenia pysiaczek :D