I znowu wracam po długiej przerwie… Zaczynam
się zastanawiać, ale blogerką to ja chyba nigdy nie będę chyba że taką na pół
etatu:)
Od mojego ostatniego wpisu wiele się
zmieniło.. Tak w skrócie to… wyjechałam na wakacje do Londynu aby sobie troszkę
dorobić w związku z planowanym wyjazdem a studia z programu Erasmus+.
Tak się jakoś wszystko poukładało , że piszę
dla Was post siedząc sobie w akademiku w …SZKOCJI!
Tak , wyjechałam… decyzja o aplikacji do
programu zapadła bardzo spontanicznie i zmieniły w związku z tym moje wszystkie
plany na przyszłość.
Obecnie mieszkam w niewielkim miasteczku
oddalonego 10 minut od Glasgow – możecie spodziewać się zdjęć z Glasgow wkrótce
ponieważ zamierzam wybrać się na wycieczkę po muzeach i zabytkach ale także na
piesze odkrywanie „dzikich” zakątków.
Na dzisiaj przygotowałam kilka zdjęć z wyjazdu
do St. Andrews - może nie wiecie ale
tamtejszym uniwersytecie studiował Książe William i tam poznał swoją obecną już
żonę – gdzie po drodze mogłam zobaczyć
The Kelpies.
Zacznę więc od „The Kelpies”.
Są to dwie trzydziestometrowe końskie głowy
które ważą 300 ton każda. Zaprojektował je Andy Scott który jest znanym w
Wielkiej Brytanii rzeźbiarzem.
Według mitologii Kelpie są to bestie żyjące w
jeziorach które przybierają kształt pięknej kobiety lub szalonego konia. Nie
jest to jednak jedyne wyjaśnienie dlaczego rzeźby powstały akurat w tym miejscu
koło miejscowości Farklik.
Rzeźby są pewnego rodzaju hołdem oddanym
tysiącom koni które pracowały ciągnąc barki wzdłuż kanału Forth i Clyde a także
Union Canal tzn. aż od portów w Edynburgu do Glasgow. Rzeźba przedstawia konie
rasy Clydestalle które były hodowane w tym rejonie w XVII w., były dumą
Lanarkshire. Mogło to być kolejnym powodem dlaczego te dwie ogromne rzeźby
postały właśnie w tym miejscu.
St. Andrews jest niewielkim miasteczkiem w
którym znajduje się St. Andrews University który został założony w 1413r. Tak jak wspomniałam sławny jest nie tylko ze względu
na wysoki poziom nauczania, ale również ze względu na to iż uczęszczali do
niego przyszły król i królowa Anglii.
W mieście znajdują się również najstarsze pola
golfowe w Szkocji, a samo miasteczko jest urocze. Wydaje się, że nie potrzebna
jest tam komunikacja miejska bo chyba wszędzie da się dojść pieszo.
W miejscowości jest również zamek, a konkretniej
ruiny zamku nad samym brzegiem Morza Północnego, a widoki po prostu zapierają
dech.
Cała wycieczka do St. Andrews była
organizowana przez stowarzyszenie studenckie, ale wiem ze bez problemu z Glasgow
można dotrzeć tam autobusem. Bilety można zamawiać przez Internet m.in.: www.uk.megabus.com lub www.nationalexpress.com
a to tylko dwie strony internetowe z wielu.
Jeśli ma się szczęście można znaleźć bilety
już od 5 £, a standardowa cena za podróż w dwie strony to około 18£.
To była moja pierwsza nieśmiała „wyprawa”,
powiem szczerze że Szkocja zrobiła na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie, a
przede mną kolejne plany na wycieczki.
Mam nadzieję, że się wam podobało i będę bardzo
zadowolona jeśli podzielicie się swoimi uwagami, spostrzeżeniami w komentarzach :)
Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło!