M

sobota, 20 czerwca 2015

SESJA IS COMING

Tak właśnie.... sesja - to jest 5 najstraszniejszych liter które może usłyszeć student 2 razy do roku. Praktycznie dla każdego oznacza to przesiadywanie po nocach i wkuwanie setek stron książek czy też rozwiązywanie tysięcy zadań (oczywiście są też projekty itp. itd...).
 Nie każdy ma oczywiście takie problemy - są geniusze- wiadomo, czy tez ludzie studiujący nicnierobienie stosowane ;) .
Niektórym sesja już się skończyła (każda uczelnia ma inne terminy), natomiast ja właśnie ją zaczęłam i planowo zakończę 8 lipca (mam cichutką nadzieję ze uda się wcześniej).
Tak, więc zamiast się uczyć siedzę sobie z kawusią i smaruję post , bo to o czym chce powiedzieć to 2 najdziwniejsze rzeczy (nie dla wszystkich) które mają pomóc w nauce -  z jakimi się spotkałam.

Kto lubi uczyć się w ciszy? Może jednak delikatny szum jest wskazany? Wiele internetowych stron poleca słuchanie muzyki - w moim przypadku to się zupełnie nie sprawdza, bo zamiast się skupić o 5 minutach śpiewam podgłoszona na full volume tak, że sąsiedzi chyba tylko przeklinają na mnie w myślach :)
 Wielu moich znajomych lubi uczyć się w kawiarniach czy też na uczelni, lub na dworze (w Krakowie mówi się "na polu" :P). I tu zaczyna się o co znalazłam ! 2 strony internetowe mające za pomocą dźwięku wpsomagać naszą pracę.

Jedna z nich - którą sama czasami sobie włączam to Coffitivity która znajdziecie poniżej:

Ma ona za zadanie sprawić byśmy czuli się jak w kawiarni, czy też w uczelnianym barze. Jest kilka opcji do wyboru, a dla bardziej wymagających są też dźwięki dostępne w wersji premium :P

I druga gdzie znajdziemy między innymi odgłosy deszczu, ptaków czy wiejącego wiatru, a także możemy tworzyć sobie dowolne kombinacje. Mamy tu wszystko co czasami ciężko spotkać w centrum miasta - link poniżej:

Sama czasami korzystam z odgłosów kawiarni :P lub też włączam sobie telewizor podczas nauki.

Ciekawa jestem, co wy sądzicie o takich "dziwactwach" ?

Na koniec kilka pięknych rzeczy - nie wiem jak Was ale mnie piękne fotografie, ubrania, wnętrza tylko motywują do działania - tu znalezione na "We Heart It" czyli aplikacji którą po prostu uwielbiam !










sobota, 13 czerwca 2015

CHEAP NORWAY

Witam!

Chwile mnie tu nie było.
Dziś mam relację ze spontanicznego,wypadu do Norwegii.
Przed urodzinami zostałam poinformowana przez koleżankę że jako prezent urodzinowy dostałam 2 bilety(wylot i powrót) do Norwegii w sumie to na jeden pełny dzień tam :)
Wylot 10 czerwca i powrót 11 z samego rana  - czyli wiedziałam ze czeka mnie nocowanie na lotnisku. Wylot był z Poznania do portu lotniczego Oslo Rygge , a wracałyśmy do Warszawy. Środek transportu - pociąg , samolot (Ryanair) i Polski Bus.

Wyjechałysmy z Krakowa w poniedziałek wieczorem do Poznania - nigdy wcześniej nie jechałam kuszetką i chyba nigdy więcej tego nie zrobię , szczerze polecam dopłacić i jechać wagonem sypialnym albo jakimś innych środkiem transportu. Nie wiem jak inni dla mnie nie było komfortowo, no ale nie to jest najwazniejsze. Po dotarciu do Poznania dojechałyśmy z galerii na lotnisko i wyleciałyśmy do Rygge. Lot to jakieś 1,5 h .
Po przylocie pojechałyśmy do miejsca docelowego , czyli do małego malowniczego miasteczka portowego - Moss.
Można tam dojechać pociągiem(dosłownie 1 stacja) na który zawiezie nas bezpłatny autobus z lotniska.

Miasteczko jest po prostu urocze, całe przeszłyśmy chyba w niecałe 2 h:) piękne widoki, mili ludzie i co nas zdziwiło - Polacy :) Zawsze myślałam że jak już emigrujemy to do wielkich miast, a tu takie zaskoczenie.

W miasteczku byłyśmy do wieczora i wróciłyśmy na lotnisko gdzie przyszło nam spędzić noc  - czego bałam się najbardziej. Okazało się ze na lotnisku spało naprawdę dużo osób wiec nasz pomysł ze spaniem tam nie był tak "dziwaczny" jak myślałam.
Przy planowaniu takiego spania polecam być na miejscu wczesniej  żeby złapać jeszcze jakieś miejsca "do lezania" na krzesłach . Na małych lotniskach nie ma niestety strefy z wygodnymi fotelami. W innym przypadku zostaje nam podłoga - zawsze warto mieć koc lub jakiś mały śpiworek.
Mimo ze udało mi się zdobyc krzesełka to z obserwacji wnioskuję że najlepsze miejsce mieli ci pod ruchomymi schodami :)

Rano miałyśmy powrót do Warszawy i z niej powrót do Krakowa. Z Modlina do Warszawy dojechałyśmy pociągniem na który zawiózł nas autobus z lotniska .
W Polsce miałyśmy jeszcze troszkę czasu żeby zjeść "śniadanio-obiad" i przejść się po mieście w drodze  na dworzec autobusowy.

Koszt całego wyjazdu (bilety) zamknął się w kwocie 149zł:
-pociąg do Poznania 55zł
-bilety lotnicze 38zł czyli w jedna stronę 19 zł
-bilety na pociąg Rygge - Moss i powrotny 76 NOK czyli jakieś 40 zł w obie storny
-bilet z Modlina do Warszawy 17 zł
-bilet na Polskiego Busa 1 zł :)

W poznaniu skorzystałyśmy jeszcze z autobusu a w Warszawie z metra.

Oczywiście trzeba doliczyć pieniądze na jedzenie ale to już każdy według uznania. Pamiętajcie jednak że w Norwegii jest troszkę drożej niż u nas :)

A teraz krótka relacja z wyjazdu :

Najpotrzebniejsze rzeczy które zapakowałam do kosmetyczki:









 
 chusteczki do demakijażu - Venus
dezodorant w chusteczkach - Cleanic
tusz do rzęs - L'oreal
poder - synergen
krem CC - eveline
suchy szampon - Batiste
korektor pod oczy - Lovely
krem do rąk - Avon
żel do mycia rąk

Wyjazd z Krakowa przed 23:00

Podróż w czasie tylko w Poznaniu :)















Zapas energii :)

Where is Wally ?

Pora wracać :<