M

środa, 24 maja 2017

Jedź na Erasmusa plusa :)

Conic Hill Balmaha

Mój pobyt na Erasmusie powoli dobiega końca i przyszła do mnie taka myśl -  było warto ? plusy ? minusy? Myślę, że mogłabym podzielić doświadczeniem, może ktoś chciałby skorzystać z programu a może już „załatwia” dokumenty? Jeśli się nie mylę to teraz trwają procesy rekrutacyjne.
Zacznę od tego ze nigdy , ale to przenigdy nie myślałam żeby pojechać „na Erasmusa”, chciałam skończyć studia, znaleźć pracę i już. Erasmus? A  komu to potrzebne. No właśnie… I tak się zaczęło, po obronie inżynierki. Poznałam pewna osobę i tak po rozmowach z nowa koleżanką przekonała mnie: „złóż podanie, jak się dostaniesz to nie musisz jechać”. Nie należę do osób które lubią odpuszczać więc jak „już się dostałam” no to przecież nie zrezygnuje…

I teraz tak… Czy warto jechać na Erasmusa? OCZYWIŚĆIE ŻE TAK. Nie chcę tu mówić po co jechać na Erasmusa. Każdy wybiera inny kraj, inny semestr w roku bo każdy jest inny i ma inne cele. Niezależnie jednak od tego ile problemów może wam sprawiać papierkowa „robota”, ile pieniędzy musicie oszczędzić ( ja musiałam :P) itd… warto. Koleżanko, kolego naprawdę warto, choćby dlatego że studia na zagranicznej uczelni to świetne doświadczenie. Możesz porównać różnice w nauczaniu, poziom zajęć. Niby wszystko ma być podobnie, a jednak jest zupełnie inne. Przede wszystkim jednak NOWE DOŚWIADCZENIA i to dosłownie w KAŻDEJ sferze życia. Nowi ludzie, inne kultury. Jeżeli ktoś nigdy nie wyjeżdżał na dłużej, naprawdę polecam skorzystać z programu.
Sama mogę powiedzieć ze bardzo zmieniłam myślenie i nastawienie do niektórych sfer życia, i też jako 100% introwertyk musiałam nauczyć otwierać się na poznawanie „masy” nowych ludzi. Nie jestem królową salonów, ale teraz wiem jak bardzo ważne to aby nie zamykać się na innych/nowych.

No i co ja bardzo doceniłam podczas studiów za granica to to ze miałam trochę czasu na podróżowanie:)  - kilka zdjęć poniżej a o niektórych wycieczkach opowiem później.;)

Nie chcę was za bardzo zanudzać, bo tez nie sposób opisać wszystkie doświadczenia jednym postem. Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie korzystania z programu o cokolwiek zapraszam do zadawania pytań w komentarzach J
Zapraszam też na instagrama tam więcej zdjęć z pobytu w Szkocji:)
Dunnottar Castle

Dunnottar Castle

Universytet w Aberdeen


Conic Hill Balmaha

Great Cumbrae - wyspa - widok na miasto Largs

Bamburgh Castle  - Anglia

Dunnottar Castle

poniedziałek, 6 marca 2017

Hello Scotland!



I znowu wracam po długiej przerwie… Zaczynam się zastanawiać, ale blogerką to ja chyba nigdy nie będę chyba że taką na pół etatu:)

Od mojego ostatniego wpisu wiele się zmieniło.. Tak w skrócie to… wyjechałam na wakacje do Londynu aby sobie troszkę dorobić w związku z planowanym wyjazdem a studia z programu Erasmus+.
Tak się jakoś wszystko poukładało , że piszę dla Was post siedząc sobie w akademiku w …SZKOCJI! 

Tak , wyjechałam… decyzja o aplikacji do programu zapadła bardzo spontanicznie i zmieniły w związku z tym moje wszystkie plany na przyszłość.

Obecnie mieszkam w niewielkim miasteczku oddalonego 10 minut od Glasgow – możecie spodziewać się zdjęć z Glasgow wkrótce ponieważ zamierzam wybrać się na wycieczkę po muzeach i zabytkach ale także na piesze odkrywanie „dzikich” zakątków.

Na dzisiaj przygotowałam kilka zdjęć z wyjazdu do St. Andrews  - może nie wiecie ale tamtejszym uniwersytecie studiował Książe William i tam poznał swoją obecną już żonę –  gdzie po drodze mogłam zobaczyć The Kelpies.

Zacznę więc od „The Kelpies”.
Są to dwie trzydziestometrowe końskie głowy które ważą 300 ton każda. Zaprojektował je Andy Scott który jest znanym w Wielkiej Brytanii rzeźbiarzem.
Według mitologii Kelpie są to bestie żyjące w jeziorach które przybierają kształt pięknej kobiety lub szalonego konia. Nie jest to jednak jedyne wyjaśnienie dlaczego rzeźby powstały akurat w tym miejscu koło miejscowości Farklik.
Rzeźby są pewnego rodzaju hołdem oddanym tysiącom koni które pracowały ciągnąc barki wzdłuż kanału Forth i Clyde a także Union Canal tzn. aż od portów w Edynburgu do Glasgow. Rzeźba przedstawia konie rasy Clydestalle które były hodowane w tym rejonie w XVII w., były dumą Lanarkshire. Mogło to być kolejnym powodem dlaczego te dwie ogromne rzeźby postały właśnie w tym miejscu.

St. Andrews jest niewielkim miasteczkiem w którym znajduje się St. Andrews University który został założony w 1413r.  Tak jak wspomniałam sławny jest nie tylko ze względu na wysoki poziom nauczania, ale również ze względu na to iż uczęszczali do niego przyszły król i królowa Anglii.

W mieście znajdują się również najstarsze pola golfowe w Szkocji, a samo miasteczko jest urocze. Wydaje się, że nie potrzebna jest tam komunikacja miejska bo chyba wszędzie da się dojść pieszo.
W miejscowości jest również zamek, a konkretniej ruiny zamku nad samym brzegiem Morza Północnego, a widoki po prostu zapierają dech.

Cała wycieczka do St. Andrews była organizowana przez stowarzyszenie studenckie, ale wiem ze bez problemu z Glasgow można dotrzeć tam autobusem. Bilety można zamawiać przez Internet m.in.: www.uk.megabus.com  lub www.nationalexpress.com a to tylko dwie strony internetowe z wielu.
Jeśli ma się szczęście można znaleźć bilety już od 5 £, a standardowa cena za podróż w dwie strony to około 18£.

To była moja pierwsza nieśmiała „wyprawa”, powiem szczerze że Szkocja zrobiła na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie, a przede mną kolejne plany na wycieczki.
Mam nadzieję, że się wam podobało i będę bardzo zadowolona jeśli podzielicie się swoimi uwagami, spostrzeżeniami w komentarzach :)

Pozdrawiam i trzymajcie się ciepło!